Nigdy nie analizowałam swoich decyzji w kategoriach odwagi. Dla mnie to zawsze było pójściem za tym, co pociągało i odejściem od tego, co mnie już wypalało.

— Kiedy pomyślałam o zaproszeniu Ciebie do rozmowy w ramach #herstory, zatrzymała mnie myśl: Krysia jest pisarką, trenerką, ale czy jest liderką? I niemal natychmiast usłyszałam w sobie odpowiedź – tak! Jest liderką indywidualistek.

Nie znam innej osoby, która właśnie wtedy, gdy większość osób zaczyna odcinać kupony i mościć się w wygodnym, wypracowanym przez siebie życiu, mówi „stop. Ja chcę czegoś innego”. Za pierwszym razem odeszłaś z bezpiecznej posady w szkole, choć niektórzy pukali się w głowę i postanowiłaś uczyć ludzi pisania. A teraz postanowiłaś….

— …żyć z pisania.

— Krysiu, ile odwagi wymaga taka decyzja? Masz momenty zawahania, lęku?

— Tak nie do końca rozumiem pytanie o odwagę. Nigdy nie analizowałam swoich decyzji w kategoriach odwagi. Dla mnie to zawsze było pójściem za tym, co pociągało i odejściem od tego, co mnie już wypalało. Przynajmniej tak było z decyzją odejścia ze szkoły. Naprawdę czułam, że jako nauczycielka mogę stać się już tylko sfrustrowaną polonistką, która wyżywa się na swoich uczniach albo odejść w momencie, gdy jeszcze jest na to czas.  

— A teraz?

— Tak naprawdę, to trochę odcinam tych kuponów od tego, co zrobiłam w ciągu sześciu lat. Mogę pozwolić sobie na to, by ograniczyć działania marketingowe do niezbędnego minimum i mieć klientki na warsztaty czy kurs. Jednak rzeczywiście wróciło do mnie pragnienie, że tak naprawdę chcę pisać, wydawać kolejne książki i na tym obecnie się skupiam. Do tego zaczęłam małą przygodę z aktorstwem. Nie wiem jeszcze, co z tego wyjdzie, ale na pewno chcę spróbować.

— Czy kiedy czujesz, że to jest właśnie to, że teraz masz przestać robić X i zacząć robić Y, przygotowujesz jakiś biznesplan? Masz wizję, budujesz plany? Budujesz strategię marketingową?

— Tak, choć może nie od razu. Na początku jest zawsze chaos – myśli, uczuć. A potem stopniowo zaczyna się jakiś plan. Swój plan, by zarabiać na pisaniu, zaczęłam od dość instynktownej decyzji, że już teraz wydam część swoich materiałów do kursów w formie e-booków. Na tym się skupiłam przez kilka miesięcy, w czasie których ta decyzja we mnie dojrzewała. I tak, mam swój cel zwizualizowany na mapie marzeń, opisałam idealny dzień w przyszłości, zapisałam w notesie deklarację wiary. Dla mnie to są takie fundamenty, od których zawsze zaczynam. A po tym przychodzą już konkretne decyzje: jakie kroki warto podjąć, by ten cel zrealizować. 

— To jest chyba dobra chwila, aby wspomnieć o Twoim najnowszym projekcie – crowdfundingu?

— Rzeczywiście, bo obecna akcja crowfudingowa mocno łączy się z moim biznes planem. Gdy wydawałam swoje kursowe e-booki, podjęłam decyzję, że ten z nich, która spotka się z największym zainteresowaniem, wydam również w formie książki papierowej. Już wtedy czułam, że tym e-bookiem będzie zbiór ćwiczeń pisarsko-blogerskich “Piszę codziennie. 36-dniowe wyzwanie”. Po prostu na rynku polskim brakuje takiej pozycji. Większość poradników ogranicza się do teorii, a początkujący autorzy potrzebują też ćwiczeń. Ćwiczenia, konkretne zadania sprawiają, że odpada blokada pod tytułem “Nie wiem, o czym pisać”. Zdecydowałam też, że zamiast typowej przedsprzedaży, fundusze na wydanie książki zbiorę w akcji crowfundingowej. Ma ona tę zaletę, że pozwala osobie wspierającej wybrać sumę, którą naprawdę chce wpłacić. Przy przedsprzedaży można podjąć tylko decyzję: kupuję-nie kupuję. Crowfunding rozszerza tę decyzję, pozwala sięgnąć po więcej, np. po reklamę wewnątrz wydanej książki, lub mniej: po podziękowania.

— Kiedy o Tobie myślę, przychodzi mi do głowy określenie „introwertyczna odwaga”. Taka, dzięki której staje się za sobą i swoim powołaniem i mierzy z osobistymi rezultatami własnych wyborów. Jak Ci z tym?

— Dobrze mi z tym. Oczywiście, że po drodze bywa trudno, nawet bardzo trudno, ale nie żałuję żadnej decyzji, którą podjęłam. Jeśli rzeczywiście podjęcie wyzwania było w zgodzie z tym, co czułam, było warto.

— Słyszę, że u Ciebie zmiany zaczynają się od “czucia”? Zauważyłam na Twojej stronie, że zmieniasz styl pisania – od rad „pani od pisania” do dzielenia się bardziej Tobą i Twoimi przemyśleniami. Piszesz na przykład, że wierzysz, że są ludzie, którzy potrzebują wysokiej kultury i piękna i do nich kierujesz ofertę. I znowu – odważnie… Wbrew trendom i tak zwanej życiowej mądrości poczułaś, że to ma sens?

— Tak, niedawno poczułam, że czas założyć nową stronę internetową. Jakkolwiek bardzo lubię swoją stronę ekspercką, prawie niewidoczna była na niej ja-pisarka. Ja autorka książek literackich. Ja kobieta z określonymi przekonaniami i wartościami. Nowa strona, na której planuję umieszczać swoje teksty literackie, jest też stroną, na której zamiast porad, mogę podzielić się tym, co dla mnie ważne. Rzeczywiście wierzę, że pewna elitarność jest na świecie potrzebna. Że sięganie po kulturę wysoką ma sens. Skoro ma sens dla mnie, na pewno są ludzie, którzy czują i myślą podobnie.

— No to zrobię teraz woltę w tę starą stronę. Bo właśnie chciałam Cię zapytać o rolę książki w budowaniu wizerunku liderki – książka sama w sobie kojarzy mi się czymś, za czym – jako autorka mam taką nadzieję – podążą inni ludzie…?

Zacznę od tego, że nadal inaczej się patrzy na autorów książek. Jeśli napisałaś, wydałaś książkę, wzbudza to szacunek i pewien podziw. Za książką stoi doświadczenie, czas przeznaczony na pisanie i wytrwałość. Nie jest jeden artykuł, który pisze się w godzinę, to ileś stron i postanowienie, w którym trzeba dojść do końca. Dlatego, gdy mamy książkę, my same inaczej na siebie patrzymy, ale i nasi odbiorcy inaczej nas postrzegają. Ktoś, kto napisał książkę, jest odbierany jako Ktoś przez duże K.

— Książka ma jednak jakąś magię, która pociąga?

Może ludzie nie podążą za samą książką, ale podążą za autorem książki. Nawet jeśli nie poznają go osobiście. Myślę o tym, że książka daje możliwość w pełni się wypowiedzieć, pokazać to, co w danym temacie jest dla nas ważne jako liderki. I właśnie ta nasza liderska osobowość ukazana w książce ma siłę, za którą ludzie podążą.

— Coś w tym jest. Nasz projekt Dojrzewalnia Liderek chodził nam po głowie od kilku lat. Wcześniej same dojrzewałyśmy jako liderki. I każda z nas napisała książkę. Ja pod Twoimi skrzydłami, za co Ci bardzo dziękuję.