Na początek ważne jest, aby uznać siebie, uznać, że moje potrzeby i mój głos mają znaczenie.

 Uznajmy, że jesteśmy równe i ważne”.

 

 

Kiedy poczułaś, że jesteś liderką? Jaka jest Twoja historia?

W zeszłym roku.

Miałam raczej poczucie, że już dobrych kilkanaście lat?

Rzeczywiście Dojrzewalnia Róż za chwilę, w maju, będzie miała 15lat, ale ja nie czuje się od tamtego czasu liderką. Kiedy powstawała Dojrzewalnia chciałam robić coś co ma dla mnie i dla innych sens. Dodawać kobietom, takim jak ja siły i nadziei, że mają więcej wpływu niż zwykle myślą, że mają. Bycie liderką było poza moim myśleniem, kojarzyło mi się głównie z biznesem, a biznes z zarabianiem pieniędzy bez względu na koszty, z niebraniem pod uwagę ludzi i natury, a to mi się bardzo nie podobało. Tak naprawdę dopiero niedawno poczułam, że dojrzałam do tego, że mogę świadomie wziąć tę rolę. Poczułam,  że mogę być nie tylko trenerką, ale też liderką, osobą, która prowadzi  firmę, i to nie tylko, dlatego, że formalnie musi. Bardziej poczułam, że zarządzanie firmą samo w sobie może być ok. Niczego mi nie odejmuje, ani nie determinuje, nie zmusza mnie do zachowań, których nie chcę. Powiem więcej, od jakiegoś czasu mam dużo uczuć do małych firm. Rozumiem je i tak jak 15 lat temu stale powtarzałam, że kobiety muszą być razem, spotykać się rozmawiać, wspierać, bo to je wzmacnia, tak teraz, chcę iść krok dalej, wspierać łączenie się kobiet liderek, tych które czują, że chcą wnieść swój głos i swoje działania do przestrzeni publicznej.

Iloma osobami zarządzasz w firmie?

Na co dzień współpracuje z kilkunastoma osobami i zarządzam kilkoma projektami.

To duży Zespół?

Właściwie to nie jest tradycyjnie rozumiany Zespół, to bardziej sieć ekspertek i ekspertów, z którymi współpracuję przy określonych projektach. Na stałe zatrudniam 3 osoby, więc prowadzę mikrofirmę, czy jak niektórzy mówią, firmę butikową.

W takim razie co oznacza dla Ciebie bycie liderką? Zwłaszcza, że właśnie założyłaś projekt Dojrzewalnia Liderek. Co Ci przyświecało?

Liderka to jest dla mnie taka osoba, która nadaje kierunek, zaczynając od nadania kierunku swojemu życiu. Inspiruje, pociąga, a czasem też wspiera. Żyje nie tylko dla siebie. I nie chodzi mi tutaj o typowe dla kobiet “poświęcanie się”, ale o świadomy wybór sposobu życia, w którym naprawdę uwzględniamy to co wiemy o świecie i to co w związku z tym czujemy. Budujemy swoją siłę, aby uwzględnić i wnieść do świata swoją wrażliwość. Ten projekt to też efekt rozważań o hipokryzji i postprawdzie, także w moim życiu i pracy.

Jak sobie radzisz z kryzysami, bo zakładam, że się pojawiały?

Cały czas.

Nie poddaje się, szukam nowych rozwiązań, zmieniam strategie, dbam o każdego klienta, każdą klientkę. Ale też stosuję dużo profilaktyki, która zmniejsza ilość kryzysów, na które mam wpływ, np. dużo czasu poświęcam na rozmowy z klientami, przed zawarciem umowy, wyjaśniam wady i zalety proponowanych rozwiązań, modyfikuję pisane umowy, tak aby zawierały wszystko to czego nauczyłam się w danym roku o działaniu projektu i współpracy.

Korzystam też ze wsparcia zewnętrznego np.: mentoring, superwizje. 

A teraz pytanie o strategie.  Jak to zrobiłaś, że przez 15 lat udało Ci się tak dobrze zarządzać firmą?

Zarządzania uczę się cały czas na sobie i własnych błędach. Myślę, że teorie zarządzania mało się sprawdzają w przypadku małych firm, które tworzą autorskie projekty.

Dla mnie kluczowe jest to, że robię to, w co bardzo wierzę. I co jakiś czas to szlifuję. 

Eksperymentuję w swoim rozwoju, ale prowadzę tylko takie projekty, co do których mam zaufanie, że są skuteczne, taka sprawdzona, klasyka osadzona we współczesnym kontekście.

 Czasem rezygnuje z pewnych pomysłów, obszarów działania…to jest też o pożegnaniach.

 Nie biorę kredytów na firmę.

Współpracuje tylko z ludźmi, do których mam bardzo duże zaufanie.

 Koncentruję się na zasobach i stale pracuję nad jakością, szlifuje diament. Jeśli mam informację zwrotną od klientów/klientek, że dany projekt działa bardzo dobrze i sama mam podobne obserwacje, to go doskonalę. To jest dla mnie o tyle ważne, że moją naturalną pokusą jest tworzenie nowych pomysłów, kolejnych i kolejnych.

 Jeden z nauczycieli Zen, podkreślał w swoich wypowiedziach, że wielka jest waga utrzymywania jednego kierunku. Droga nie zawsze będzie prosta, ale kierunek uchroni nas w chwilach zagubienia. Miałam szczęście, że dotknęłam tego swojego kierunku na początku dorosłego życia. Jedną z rzeczy, którą uswiadomiłam sobie już na studiach, było pragnienie, aby żyć i pracować tak, aby zostawić po sobie jak najmniej śmieci. W każdym tego słowa znaczeniu.

 A uważasz, że można zostać liderką świadomie?

Możemy mieć zasoby, które sprawiają, że ludzie nam ufają i chcą nas słuchać, ale my możemy też wiedząc to, świadomie zdobyć nowe i zrobić krok w wybranym kierunku. Do tego potrzebna jest odwaga i uznanie siebie. Bo wyjście do świata, zawiera ryzyko, że część osób nas nie przyjmie, że nie odczyta tego co robimy zgodnie z naszą intencją.  Część osób nas skrytykuje lub nawet odrzuci. Aby świadomie przyjąć tę rolę, warto uznać rzeczywistość i nie interpretować jej przeciwko sobie.

Aby być liderką, trzeba tego chcieć? Pytam o to, bo jednym z założeń projektu Dojrzewalnia Liderek jest to, że bycie liderką, to nie jest tylko charyzma, ale także coś czego można się nauczyć i na co mamy wpływ. Co naprawdę Ci się sprawdza w byciu liderką, co mogłoby inne liderki także u siebie wzmocnić.

To co na pewno mi się sprawdza, to wewnętrzną spójność, dzielenie się tym w co wierzę i co sama sprawdziłam. Najpierw sama przechodzę przez tę drogę, żeby kogoś do tej drogi zaprosić. W ten sposób wiem jak ona wygląda, znam potencjalne niebezpieczeństwa, możliwości,  korzyści.  Ale też zawsze potrzebna jest pokora, bo moja droga nie musi być Twoją drogą.

Czy empatyczna komunikacja, którą głównie się zajmujesz coś wnosi w tym temacie? Bo bazą zarówno Szkoły Trenerów jak i Dojrzewalni Liderek,  jest Porozumienie bez Przemocy według Marshalla Rosenberga. Czy to podejście do świata może potencjalną liderką wzmocnić?

Tak. Przede wszystkim wzmacnia kontakt ze sobą. Początkiem jest empatia wobec siebie czyli świadome rozpoznanie swoich uczuć i swoich potrzeb i uczenie się brania odpowiedzialności. Bardzo ważne jest, aby iść w stronę zwiększania poczucia spokoju, dialogu wewnętrznego i zrozumienia samej siebie zamiast nawykowego oceniania samej siebie czy wewnętrznych kłótni i bardzo wysokich wymagań. Te ostatnie,  powodują , że tracimy życiową energię, łatwo możemy się wypalić czy nawet “spalić” w ogniu działań czy tworzenia. Więc na pewno wypracowanie empatycznego stosunku do samej siebie, do swoich działań, do ryzyka, do odwagi, do popełniania błędów jest bardzo ważne i pomocne. To jest też baza do relacji opartych na szacunku i zaufaniu.

Czy to nie jest utopia? Na przykład w firmie istnieją jednak hierarchie i liderka ma po prostu więcej wpływu, władzy, pieniędzy i decyzyjności. Ktoś mógłby zapytać w jaki sposób to może być partnerskie i szanujące potrzeby obydwóch stron?

Partnerstwo jest jak najbardziej możliwe. Wyobraźmy sobie liderkę zespołu w firmie  i pracowników.  Wszyscy mają określone zadania do wykonania przypisane do ich roli, niezależnie od rangi. Na to się umówili z organizacją.

Czyli jasne zasady co do roli?

Tak i dodatkowo zakładam, że każda z tych osób, w sposób świadomy się na te zasady zgodziła. Założeniem NVC (Porozumienia bez Przemocy) jest równość potrzeb. Twoje potrzeby i moje potrzeby są tak samo ważne. Niezależnie od tego, jaką każdy z nas ma rangę. Każdy potrzebuje powietrza, odpoczynku i ma różne potrzeby społeczne, jak choćby potrzeba przynależności czy troski o bliskich. Także w kontekście swojej umowy z pracodawcą, zarówno liderka jak i pracownicy, mają określone potrzeby, np. efektywności, spokoju, współpracy. Te potrzeby są równie ważne.

Ale też okazuje się, że często są to te same potrzeby, na przykład: poczucie jasności, docenienia, wspólnoty. Równości, wzięcia pod uwagę. Więc być może my nie dokonamy rewolucji w korporacji, ale pracując w korporacji ciągle pozostajemy ludźmi. Jeśli świadomie się decydujemy na rolę i rangę to w dalszym ciągu możemy rozmawiać z poziomu potrzeb i ułatwiać sobie ich spełnienie, a nie utrudniać. I w tym bardzo pomaga empatyczna komunikacja. Zwiększa efektywność, upraszcza, dodaje autentyczności.

Czyli liderka może też przypomnieć swoim pracownikom na co się umawiali i przypomnieć za co są odpowiedzialni?

Myślę, że liderka może wspierać jasność i przepływ informacji, w tym informacji zwrotnej, żeby mieć uwspólniony obraz rzeczywistości. Żeby pracować mniej więcej w jednym „świecie”, a nie każda osoba w świecie swojej wyobraźni. Chodzi o to, żeby mając wyższą rangę nie ulegać pokusie nadużyć.

Czy świat potrzebuje kobiet liderek?

Bardzo. Dla równowagi, dla wniesienia większej liczby perspektyw, dla urealniania obrazu świata, w którym żyjemy.

Czyli bycia liderką oznacza też odwagę w wychodzeniu w przestrzeń publiczną?

Kobiety mają bardzo dużo zasobów i mocy zamkniętych w sobie, w swoich kręgach czy w domu i stąd pomysł, aby w programie Dojrzewalnia Liderek było więcej o wychodzeniu kobiet do świata, o wyrażaniu siebie w przestrzeni publicznej i świadomym tworzeniu sieci wsparcia. Ale też żeby sobie samej dać przyzwolenie i uznać, że my mamy coś do powiedzenia i że jesteśmy bardzo ważną częścią społeczeństwa nawet gdy nie jesteśmy politykami na eksponowanych miejscach.  Uznajmy, że jesteśmy równe i ważne. Uznajmy swój głos i wnośmy go do przestrzeni publicznej.  Jak powiedział M.Rosenberg „To co powiesz może zmienić świat”.

Rozmawała: Magda Przybysz