Teraz wiem, że to dwie strony dokonują wyboru – moi Klienci, decydując się na pracę ze mną, ale też ja, podejmując pracę z nimi. Jeśli potencjalny Klient ma oczekiwania niezgodne z moimi wartościami czy sposobem i organizacją pracy, po prostu mówię nie.
— Izo, zawodowo wspierasz wizerunek znanych osób. Co to tak naprawdę znaczy, kreować czyjś wizerunek?
— Zgodnie z definicją słownika języka polskiego wizerunek to sposób w jaki dana osoba lub rzecz jest postrzegana. Informację o sobie przekazujemy nie tylko za pośrednictwem słów, ale również przez naszą postawę i działanie. Porozumiewając się, występując publicznie czy udzielając wywiadów przekazujemy fragment prawdy o sobie, o naszych wartościach, wzorcach zachowań, stylu życia itp. Inni, słuchając nas, filtrują to co, przekazujemy przez swój system odbiorczy: własne przekonania, doświadczenia. Każdy z nas dokonuje pewnego rodzaju interpretacji. I tu znaczenie ma nawet stan psychofizyczny osoby, do której kierujemy swój przekaz.
— Czyli nie do końca nasz wizerunek nie zależy od nas samych…
— Warto mieć świadomość elementów, na które mamy wpływ i tych, na które nie mamy wpływu podczas występowania, prezentacji czy rozmowy. Im więcej wiemy o sobie, tym świadomiej zarządzamy własnym wizerunkiem i całym procesem komunikacji. Warto wiedzieć czy treści, które przekazujemy lub rola, w której występujemy jest zgodna z naszym systemem wartości i czy chcemy być w ten sposób postrzegani. Już sama świadomość – dlaczego dokonujemy takich a nie innych wyborów, jakie potrzeby za tym wyborem stoją, pozwala na pełniejsze wyrażenie siebie, a tym samym uwiarygadnia nas w oczach osób, do których mówimy.
Moja rola, która polega między innymi na reprezentowaniu osób publicznych oraz szeroko rozumianym doradztwie, to połączenie kilku profesji i funkcji – między innymi specjalisty do spraw marketingu, PRowca, trenera/coacha, mediatora i doradcy biznesowego. Zaczynam od określenia potrzeb osób, z którymi pracuję i które reprezentuję. Dokonuję selekcji propozycji, które otrzymują, wyceniam je od strony biznesowej, pomagam podejmować decyzję zgodne z systemem wartości i stylem życia osoby, z którą pracuję, prowadzę rozmowy, negocjuję warunki współpracy. Dbam o to, by osoby, z którymi współpracuję mogły się skupić wyłącznie na swojej pracy czyli np. Kasia Bujakiewicz na aktorstwie, a Marzena Rogalska na dziennikarstwie.
Od ponad 20 lat zajmuję się zawodowo komunikacją, także potrafię czytać między słowami, zdaniami, wyłapując kontekst, zdania, które mogą zostać niekorzystnie zinterpretowane. Żyjemy w czasach, kiedy bardzo łatwo jest wyjąć wypowiedź z kontekstu albo zdjęcie podpisać w sposób, który sugeruje coś zupełnie innego. Ja się w takich sytuacjach bardzo przydaję – patrzę na wypowiedzi z pozycji obserwatora i wiem, jak się trzymać języka faktów.
— Twoja praca to w moich oczach połączenie ognia i wody. Z jednej strony potrzebujesz być bardzo twarda, na przykład negocjując warunki kontraktów reklamowych swoich gwiazd, a z drugiej miękka, bo to biznes bardzo relacyjny. Trudno to połączyć?
— Teraz już nie, chociaż początki nie były łatwe! Ale trudności wynikały przede wszystkim z braku znajomości rynku oraz mniejszej świadomości siebie. Teraz wiem, że to dwie strony dokonują wyboru – moi Klienci, decydując się na pracę ze mną, ale też ja, podejmując pracę z nimi. Jeśli potencjalny Klient ma oczekiwania niezgodne z moimi wartościami czy sposobem i organizacją pracy, po prostu mówię nie. Jestem również szczera, nie obiecuję rzeczy, które nie zależą wyłącznie ode mnie. Właśnie dlatego, że jest to biznes relacyjny, tak ważna jest dla mnie uczciwość, otwartość, szacunek i szczerość.
Negocjując kontrakty dbam w sposób naturalny o osoby, które reprezentuję, ale widzę też potrzeby drugiej strony. Jestem za rozwiązaniami win-win, właśnie taka współpraca i kontrakty mają sens i wtedy mają szansę stać się długoterminowymi. Taki rodzaj budowania relacji musi jednak pasować również osobie, którą reprezentuję, inaczej się nie dogadamy.
Bycie miękkim czy twardym to też kwestia definicji. Każdy z nas ma oba zasoby, tylko nie zawsze umiemy z nich korzystać w sposób „ekologiczny”. Spokój, uważność i zainteresowanie tym, co druga strona ma do powiedzenia, mogą być postrzegane jako miękkość przez niektóre osoby. Dla innych to wartość. Bywają sytuacje nieprzyjemne, kiedy stawianie granic budzi skrajne emocje i trudno być usłyszanym, ale pamiętam wtedy o celu, jaki mam przed sobą i o tym, że NIE, które komunikuję, oznacza zadbanie o potrzeby osoby, którą reprezentuję.
— Znam Cię dobrze od wielu lat. Jesteś takim prawdziwym dawcą, osobą, która najpierw myśli o innych, potem o sobie. A jednocześnie widzę Cię czasem w akcji, kiedy stawiasz ostro granice i pilnujesz ich jak cerber. Jak to wypracowałaś? Jak sobie z tym radzisz?
— Dla mnie takim punktem zwrotnym było skończenie Szkoły Trenerów Komunikacji opartej na empatii. Zgadzam się z Marshallem Rosenbergiem, że model komunikacji opartej na empatii to naturalny język ludzkości i więcej niż język.
Poznałam narzędzia, które pozwalają mi porozumiewać się na poziomie potrzeb i być w kontakcie w sytuacjach, kiedy poziom emocji jest wysoki. Oddech, empatia dawana sobie, praktykowanie wdzięczności potrafią zdziałać cuda. Wiem, że stawianie granic i wyraźne komunikowanie swoich oczekiwań i możliwości służy obu stronom, nawet jeśli nasz rozmówca wydaje się być niezadowolony. Stawiam granice, ale wiem dlaczego je stawiam i umiem o tym powiedzieć w taki sposób, by druga strona miała szanse to usłyszeć. Nie chcę oceniać i udowadniać racji – to strata czasu i energii. Pomaga koncentracja na celu i świadomość, tego czego chcę.
— Uczciwość, szacunek, autentyczność – to wartości, które według mnie są dla Ciebie kluczowe. Jak Ty dajesz radę z nimi funkcjonować w show biznesie?
— Może to dziwnie zabrzmi, ale to mi bardzo pomaga. Wiem na co się mogę zgodzić, a na co nie. Reprezentuję osoby, dla których też te wartości są kluczowe. Mamy do siebie zaufanie. Oczywiście złoszczę się, kiedy ktoś próbuje odwracać kota ogonem i swoją niekompetencję albo zapomnienie wyjaśniać mojemu klientowi moim kosztem, mówiąc o sytuacjach, które nie miały miejsca, ale to zdarza się nie tylko w show biznesie. Jednak odpowiednio zadane pytanie i odwołanie się do stanu faktycznego zdecydowanie pomaga i druga strona najczęściej zmienia sposób działania. To logiczne – widzi, że to nie działa, więc po co w to brnąć. Zresztą teraz sobie uświadomiłam, że coraz mniej mam takich sytuacji.
Myślę, że wielu z nas tęskni za wartościami, o których mówisz i chcemy pracować w oparciu o takie zasady. W procesie komunikacji dbam o jasność i zdecydowanie sprawdzam, czy się dobrze rozumiemy. Poza tym prosty sposób znany od lat, czyli spisywanie ustaleń, podsumowania dają obu stronom poczucie bezpieczeństwa.
— Co pomaga Ci pomimo wszystko stawać za sobą, nawet gdy na co dzień pracujesz w otoczeniu, gdzie dominujące wartości są inne niż Twoje? Co byś podpowiedziała liderkom, które funkcjonują w trudnych dla siebie środowiskach?
— Na to pytanie już częściowo odpowiedziałam – pomagają jasne i przejrzyste zasady, spisane ustalenia, do których można się odwołać oraz bycie w kontakcie i wymiana. Jestem za zadawaniem pytań i upewnianiem się czy się dobrze rozumiemy. W środowiskach, gdzie dominuje język oceniania i interpretowania rzeczywistości po swojemu i na własną korzyść jest to niezwykle ważne. Oceny tłumaczę na język faktów, szukam potrzeb i oczekiwań. Pytam na przykład, co konkretnie masz na myśli, kiedy mówisz, że to brak profesjonalizmu albo tego się nie da przeprowadzić. Nie boję się powiedzieć, że nie umiem albo nie chcę czegoś wykonać. Tak samo jak innym, sobie daję prawo wyboru. Pomaga również pilnowanie priorytetów i właściwe odczytywanie nadużywanych środowiskowo słów – PILNE albo NA WCZORAJ. Warto weryfikować, co one naprawdę znaczą, bo inaczej mamy szansę całe życie spędzić w pracy! To, co mamy także zawsze pod ręką, to oddech, pomaga odzyskać kontakt ze sobą i większą jasność w myśleniu i podejmowaniu decyzji.
— Jak dbasz o siebie i swoje zasoby?
— Staram się zachować równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. To ważne w moim zawodzie, ponieważ w mojej branży pracuje się również w weekendy i niestety nie ma takiej zasady, że się nie dzwoni po 18.00. Wprowadziłam więc ostrą selekcję tematów. Pracuję w tej branży już prawie 20 lat, także wiem, co należy do kategorii ważne i pilne, a co na pewno może poczekać. Wprowadziłam również do swojego kalendarza tzw. dni Izy i wieczory Izy – to wyłącznie czas dla mnie, wtedy robię, co mi w duszy gra.
— Wyobraźmy sobie taką sytuację: jestem liderką, robię swoje. Nie znam się na kreowaniu wizerunku, ale wiem, że to ważne. Jakie „złote rady” byś mi podpowiedziała?
— Zaczęłabym od sformułowania celu w kontekście wizerunkowym i informacyjnym. Najczęściej to złożony proces i pomocne bywa wsparcie z zewnątrz np. w formie coachingu. Kluczowe jest, żeby realizować własne cele, ze świadomością dlaczego je realizujemy, jaka potrzeba się za tym kryje, ale też jakiej nie zrealizuję, jeśli wybiorę taką drogę. Polecam wizerunkową analizę SWOT. Dopiero potem przychodzi czas na sformułowanie strategii i podejmowanie działań.
— Bycie liderką wiąże się z pokazywaniem siebie na zewnątrz. Nie każdy to lubi – pamiętam z naszych rozmów, że Ty nie za bardzo. A jednak to robisz i Ci wychodzi. Jak się tego nauczyłaś?
— Rzeczywiście, kiedyś tego nie lubiłam, ale silniejsza była potrzeba kontaktu i pracy z ludźmi, dlatego postanowiłam wyjść ze swojej strefy komfortu i występować. To był stopniowy proces, robiłam to z uważnością na własne granice. Celebrowałam osiągnięcia, pomogło mi słuchanie i proszenie o informację zwrotną. No i oswoiłam tygrysa.
— Czego byś sobie życzyła?
— Dla mnie ważnym słowem jest kontakt, ze sobą, ludźmi i światem, tego sobie i innym kobietom życzę: kontaktu i wymiany.
Iza zaprasza na warsztaty, szkolenia oraz coaching indywidualny. Więcej informacji znajdziesz na stronie Izy.
Strona managerska: inmanagement.
Najnowsze komentarze